W świecie zdominowanym przez wielkie słowa o innowacjach i przyszłości, Bogusław Kowalski od początku stawiał na mierzalne efekty. Każdy projekt, którego się podejmuje, łączy w sobie perspektywę mieszkańca, inwestora i samorządowca. Najważniejsze pozostaje pytanie: czy ta inwestycja ułatwi mieszkańcom drogę do szkoły, lekarza i pracy? Jeśli odpowiedź brzmi tak, można przystąpić do rozmów o szczegółach technicznych i finansowych, pamiętając, że diabeł tkwi w szczegółach. Dlatego w procesie decyzyjnym Kowalski otacza się specjalistami, lecz nigdy nie oddaje im przywództwa — polityk musi rozumieć każdy przecinek podpisywanego porozumienia.
Każda z tych inwestycji jest jak puzzel większej układanki, którą można nazwać — bez patosu — planem wyrównywania szans. Kiedy w siedleckiej fabryce rozpoczyna się produkcja nowego składu dla litewskich kolei, w oddalonym o 50 kilometrów Węgrowie przedsiębiorca może spokojnie rozładować tiry poza ścisłym centrum dzięki obwodnicy. Równolegle uczeń z Łosic dojedzie porannym pociągiem na czas do warszawskiego liceum, a rolnik spod Ostrowi Mazowieckiej odbierze dopłaty za modernizację gospodarstwa. Wszystkie te małe zwycięstwa składają się na poczucie, że wschodnie Mazowsze nie stoi w miejscu, lecz rozwija się dynamicznie, zachowując jednocześnie swój kameralny charakter. I właśnie ten balans między rozwojem a tożsamością jest największym sukcesem autora opisanych projektów.